Tsoureki do złudzenia przypomina naszą chałkę, jednak już po pierwszym kęsie wiadomo, że jest to całkiem coś innego. Aromatyczny, pachnący mastyksem i mahlebi, rumiany chlebek tsoureki jest nieodzowną częścią greckiej Wielkanocy. Tradycyjnie zaplata się go w podłużne lub okrągłe warkocze, a do środka splotu wkłada się zabarwione na czerwono jajko.
W Grecji podczas Wielkanocy, tak samo jak w Polsce, jajka odgrywają ważną symboliczną rolę, jednak nie barwimy ich na wszystkie kolory, lecz wyłącznie na czerwono. Czerwień ma symbolizować śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, a skorupka jajka – pusty grobowiec, z którego Jezus powstał.
Z wielkanocnymi jajkami wiąże się też w Grecji wiele legend, jak na przykład to, że poświęcone w niedzielę wielkanocną czerwone jajka, będą jadalne przez cały rok (i nie trzeba ich trzymać w lodówce!). Ale nawet tym najbardziej wierzącym i przesądnym nie polecam tego sprawdzać – może okazać się, że po upływie roku, zjedzenie takiego jajka skończy się mało legendarnie…
Pewne jest, że jajka tradycyjnie barwi się w Wielki Czwartek, jako pamiątkę ostatniej wieczerzy, tym samym tsoureki pieczemy w Wielki Czwartek, lub Wielki Piątek, ale ze względu na to, że tsoureki zawiera jogurt, mleko, jajka i oliwę, można je jeść dopiero w nocy z soboty na niedzielę, po uroczystościach wielkanocnych w kościele (razem z magiritsa – zupą z podrobów jagnięcych).
W tradycyjnym tsoureki znajdują się dwie przyprawy słabo znane w Polsce – mastyks i mahlebi. Mastyks (mastiha) jest pięknie pachnącą żywicą z drzewa pistacji kleistej, często nazywa się go też „łzami Chios”, bo to właśnie ta wyspa jest jego ojczyzną (i dobry mastyks pochodzi tylko z Chios!). Aby dodać go do potraw czy wypieków, należy ubić go w moździerzu z odrobiną cukru lub soli, ponieważ jest bardzo klejący i przylepia się do wszystkiego. Ma też podobno właściwości kojące dolegliwości żołądkowe, więc grecka medycyna ludowa zaleca żucie lub ssanie go w przypadku bólu brzucha.*
Mahleb to z kolei pestki dzikiej wiśni, rosnącej w krajach śródziemnomorskich. Jest niezwykle aromatyczny, podobny w zapachu nieco do marcepanu i lekko gorzki, dlatego należy go używać w małej ilości. Dodaje się go głównie do chlebów i słodkich wypieków, ale doskonale podkręca też smak deserów, ryżu, a nawet potraw wytrawnych.
Nie ma się co łudzić – obie te przyprawy są trudno dostępne w polskich sklepach, ale obecnie bez problemu można kupić ja przez internet. Pamiętajcie jednak, żeby używać ich bardzo oszczędnie, ponieważ mają mocny, „perfumowy” aromat i dodane w zbyt dużej ilości, zrobią nam tsoureki o smaku mydła.
Kolejnym ciekawym składnikiem dodawanym do tsoureki jest kolendra. Tsoureki jest chlebkiem dość słodkim (choć nie na tyle, żeby zaliczać się do greckich słodyczy) i dodatek kolendry zadziwiająco dobrze się w nim sprawdza. Nie spotkałam się jednak z kolendrą w każdym przepisie na tsoureki, ale moje koleżanki ze wsi mówią, że trzeba dodać, więc trzeba dodać.
Tradycyjne tsoureki jest aromatyczne, pachnące mahlebem i mastihą, posypane płatkami migdałów lub sezamem. Obecnie jednak możemy spotkać się z tsoureki w dziesiątkach innych odmian – czekoladowe, z polewą, z wieloma różnymi posypkami, z karobem, waniliowe, owocowe – piekarnie i cukiernie prześcigają się w coraz to nowszych pomysłach.
Tsoureki często kupowane jest też na wielkanocny prezent, zaraz obok czekoladowych jajek, stroików i bogato przyozdobionych wielkanocnych świec – lambades. Poniżej przedstawiam Wam tradycyjny, podstawowy przepis na tsoureki – może w tym roku zaprosicie trochę greckiej tradycji na swój wielkanocny stół.
* Jest to informacja wyłącznie poglądowa i nie jest żadną poradą lekarską, więc jeśli strzeli Wam do głowy, żeby żuć mastyks i zakleicie sobie dziób, albo powypadają Wam plomby z zębów, ja nie biorę za to odpowiedzialności!
Tsoureki. Grecki chleb na Wielkanoc.
150 g jogurtu greckiego
150 g mleka
20 g świeżych lub 7 g suchych drożdży
100 g cukru
550 g mąki pszennej
1 łyżeczka soli
50 ml oliwy
3 kryształki mastyksu
1/4 łyżeczki mahlebi
1/4 łyżeczki kolendry mielonej
1/4 łyżeczki kardamonu
1 jajko roztrzepane
1 łyżka sezamu
1 jajko na twardo zabarwione na czerwono
W miseczce rozmieszaj jogurt z mlekiem, drożdżami i szczyptą cukru. Odstaw na 5 minut w ciepłe miejsce.
W moździerzu utłucz mastyks z cukrem na drobny proch. Dodaj mahlebi, kolendrę, kardamon, sól i dobrze wymieszaj.
Do dużej miski przesiej mąkę, dodaj wymieszane przyprawy, oliwę oraz rozpuszczone drożdże. Zagniataj na gładkie, odchodzące od dłoni ciasto (około 5 minut).
Przykryj lekko wilgotną ściereczką i odstaw do wyrośnięcia, aż podwoi swoją objętość (około godzinę).
Wyciągnij ciasto na oprószony mąką blat, zagnieć ponownie, uformuj kulę i przekrój ją na cztery części.
Z każdej części ciasta uformuj długi, cienki wałek (około 45 cm).
Połącz wałki ze sobą, uformuj warkocz i końce ciasta zawiń pod spód. Możesz zostawić tsoureki w formie warkocza, lub uformować z niego okrąg.
Przełóż ciasto do formy wysmarowanej oliwą, do środka wetknij zabarwione na czerwono jajko. Nakryj całość ściereczką i pozostaw do ponownego wyrośnięcia (około 30 minut).
Nastaw piekarnik na 175 stopni Celsjusza, grzałka górna i dolna.
Wyrośnięte ciasto posmaruj roztrzepanym surowym jajkiem i posyp sezamem.
Piecz w temperaturze 175 stopni, około 40-45 minut, aż tsoureki się pięknie zezłoci.
Krój dopiero po całkowitym ostygnięciu.
- Nie martwcie się, jeśli nie macie mastyksu czy mahlebi – użyjcie po prostu kolendry i kardamonu, też będzie ok. Warto się w nie zaopatrzyć, bo rzeczywiście dają tsoureki ten niepowtarzalny aromat, ale niech ich brak Was nie powstrzymuje przed spróbowaniem tego pysznego chlebka.
- Kształt tsoureki zależy od Was – ja nie umiem zaplatać chałki, ledwo potrafię zaplatać warkocz (jak zresztą widać na zdjęciach), więc zaplotłam jak umiałam. Możecie zostawić swoje tsoureki podłużne, zapleść z niego koło, wypleść zeń koszyczek, czy co tam Wam wyobraźnia podpowiada.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w tsoureki wpleść więcej, niż jedno kolorowe jajko.
- Kolor z jajka trochę zostaje na wypieku, pamiętajcie więc, zęby używać jadalnych, najlepiej naturalnych barwników – ja używałam po prostu łupin z cebuli i tak to się też tradycyjnie powinno robić.
- Żeby zweganizować ten przepis na grecki chleb wielkanocny, zamieńcie mleko i jogurt na ich odpowiedniki roślinne, a zamiast jajkiem, posmarujcie wierzch odrobiną mleka roślinnego. Ofkors ominiecie też pisankę, ale dla efektu, możecie wetknąć tu i ówdzie kolorowe pisanki z cukru (takie, co to się nie roztopią).
Zamów naszą niefiltrowaną oliwę z Krety!
Oliwa to nasza największa pasja! Zajęliśmy się jej produkcją, aby móc zaoferować
najlepszej jakości oliwę z Krety także na Waszych stołach.
Rzuć też okiem na:
Pingback: Koulourakia Paschalina. Greckie ciasteczka wielkanocne. FILM. – polikala