Szparagi po grecku nazywają się σπαράγγι, czyli „sparagi”, ale dzikie szparagi nazywane są już (być może tylko na Krecie, nie wiem dokładnie) – avronies. Kiedy Fotoula zaproponowała mi więc spróbowanie avronies me avga, czyli rzeczonych dzikich szparagów z jajkiem, nie miałam zielonego pojęcia o czym mówi. Rezultat jednak przeszedł moje najśmielsze oczekiwania…
Pamiętam jak wiele lat temu oglądałam pewien film dokumentalny o Grecji. Było to tak dawno, że nie pamiętam nawet gdzie był kręcony i kto go prowadził, ale utkwiła mi w głowie jedna scena: prowadzący rozmawiał ze starszą kobietą, która zaprosiła go na zbieranie dzikich szparagów. Opowiadał, że w Grecji mieszka najwięcej w Europie ludzi żyjących kompletnie bez elektryczności, zazwyczaj starsi i głównie w maleńkich wsiach, na małych wyspach, a mimo to uważają się oni za ludzi szczęśliwych.
Jego grecka towarzyszka uzbierała gruby pęczek dzikich szparagów i przygotowywała go nad kuchnią opalaną drewnem. Lekko sparzone w gorącej wodzie, polane wyłącznie oliwą i świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny – nie wiem co w nich było takiego, że zapisały się w mojej głowie jako obraz szczęścia.
Minęło dużo czasu od tamtego programu, a ja nigdy nie podejrzewałam, że przyjdzie mi kiedyś odtworzyć sytuację, która tak mi zapadła w pamięci. Aż do wiosny tego roku.
Kiedy po raz pierwszy spróbowałam dzikich szparagów, dowiedziałam się dlaczego mogą być obrazem szczęścia – dość gorzkie, ale jednocześnie słodkie i świeże w smaku, przyjemnie chrupią i mają niemal łąkowy aromat. Dzikie szparagi są pyszne! Można je jeść na surowo, prosto z ziemi lub w sałatkach, można je piec, blanszować, gotować i dodawać do tradycyjnej horty. Mój ulubiony sposób to pochwała prostoty – avronies pocięte w kawałki, polane oliwą, sokiem z cytryny, ze szczyptą soli morskiej. Dla Was mam jednak dziś przepis, od którego zaczynałam swoją przygodę z avronies – avronies me avga, czyli dzikie szparagi z jajkiem.
W Polsce dzikie szparagi niestety nie występują, ale spokojnie możecie do tego przepisu użyć zielonych, jak najcieńszych szparagów ze sklepu. Ważne żeby nie były zbyt grube, ich konsystencja w daniu powinna niemalże przypominać spaghetti. A gdy już wybierzecie się na Kretę, koniecznie uwzględnijcie wiosnę – na targowiskach można wtedy spotkać starsze kobiety, sprzedające powiązane w pęczki, niezwykle dekoracyjne avronies.
P.S. Obiecałam sąsiadowi, że Was ostrzegę – po avronies możecie się spotkać z niespodzianką w toalecie, bowiem dzikie szparagi sprawiają, że siuśki charakterystycznie śmierdolą. Także ten, może nie jest to potrawa na pierwszą randkę, coby nie wystraszyć absztyfikantów, żeśmy ich zatruli.
Avronies me avga. Dzikie szparagi z jajkiem.
1 pęczek dzikich szparagów
1 mała czerwona cebula
1 mały pomidor lub 1/2 większego
1/2 szklanki wody
4 jajka
pieprz
sól
Szparagi dobrze opłucz pod bieżącą wodą i pokrój na kawałki długości około 4 cm.
Pomidora zetrzyj na tarce o grubych oczkach.
Cebulę obierz i pokrój w cienkie półplasterki.
Na wysokiej patelni o grubym dnie delikatnie rozgrzej oliwę.
Dodaj pokrojoną cebulę i duś na średnim ogniu aż zrobi się szklista.
Następnie dodaj startego pomidora, wodę i szparagi. Gotuj około 4-5 minut, aż znaczna część płynów wyparuje.
W osobnym naczyniu rozbij i rozmieszaj widelcem jajka. Dodaj do nich sól i pieprz.
Przesuń szparagi na brzegi patelni, tworząc wolną przestrzeń w środku. Wlej rozkłócone jajka i smaż je jak jajecznicę.
Dokładnie wymieszaj zawartość patelni i podawaj z dobrym chlebem.
- Avronies me avga można jeść na ciepło i na zimno, doskonale nadają się na śniadanie, obiad i jako meze.
- Przepis na avronies me avga jest wegetariański, aby go zweganizować wystarczy zastąpić jajka miękkim tofu, przyprawionym jak na tofucznicę.
Zamów naszą niefiltrowaną oliwę z Krety!
Oliwa to nasza największa pasja! Zajęliśmy się jej produkcją, aby móc zaoferować
najlepszej jakości oliwę z Krety także na Waszych stołach.
Rzuć też okiem na:
Trafiłam na tego bloga kilka dni temu (ugotowałam Revithię, ale wyszła taka „meh”, więc przeszukiwałam Google w poszukiwaniu lepszego przepisu) i przepadłam! Zachwyciły mnie Twoje dania (kilka wpisałam już na listę do zrobienia), zdjęcia i Twoje opowieści o Krecie. Aż zaczęłam nieśmiało marzyć o podróży tam, chociaż w obecnych czasach takie marzenia to nie jest dobry pomysł… Pozdrawiam! 🙂
Dziękuję Ci z całego serca! Strasznie się cieszę, że podobają Ci się moje przepisy i opowieści <3 Nie bój się marzyć, bo marzenia się spełniają! Przyjedź na Kretę, gdy tylko już będzie bezpiecznie i zobaczysz, że zakochasz się bez pamięci! Gorące pozdrowienia <3