W życiu trzeba być bardzo ostrożnym z życzeniami, bo mogą się kiedyś spełnić. Gdy mieszkaliśmy jeszcze w Irlandii, a przeprowadzka na Kretę była w odległych, emerytalnych planach, mocno ubolewałam nad faktem, że nie było w naszej okolicy żadnego targu, na który mogłabym się zaopatrywać w sezonowe owoce i warzywa.
Kombinowałam więc, szukając miejsc sprzedających warzywa na wagę, bo w irlandzkich sklepach niemal wszystkie owoce i warzywa pakowane są w folię, często jeszcze na plastikowych tackach, lub jeśli są luzem, to sprzedawane na sztuki. Brakowało mi tego bezpośredniego kontaktu, możliwości dotknięcia i wybrania sobie odpowiadających mi okazów, a może i też trochę tęskniłam za znaną mi z Grecji (i Polski przecież) feerią barw i zapachów targowych stoisk.
Trafiłam tak na maleńki sklepik z żywnością azjatycką, gdzie w rogu długiego wąskiego pomieszczenia służącego za cały sklep, niedbale poukładane w kartonach kusiły mnie papryczki chilli, okra, egzotycznie wyglądające ogórki (które tu na Krecie nazywają się „adzuria”) i obiekt mych największych westchnień – bakłażany we wszystkich możliwych kształtach i kolorach.
Najlepsze jednak było dla mnie to, że mogłam wszystkiego dotykać, wybierać, wąchać i oglądać, prowadząc przy tym rozmowy o kuchniach świata z nader chętnymi właścicielami sklepu. Nakupiłam więc ja tych bakłażanów na kilogramy i gotowałam, i piekłam, i jedliśmy je przez bite dwa tygodnie, nie mając ciągle dosyć. Wtedy to w kuchennym i szale i obżarstwie ześlizgnęło mi się z języka zdanie: „Jak mi się marzy, aby mieć zawsze dostatek takich pysznych bakłażanów!”…
I teraz, kilka lat później, piszę dla Was oderwana od kolejnej, kilkukilogramowej siaty maleńkich, pysznych bakłażanów, które wchodzą mi do kuchni drzwiami i oknami, śnią się po nocach i brudzą palce swoją fioletowo-czarną skórką. Gdybym wiedziała, że tak będzie to… też bym sobie tego zażyczyła! Choć jestem urobiona po łokcie, a spiżarnia pęka w szwach od bakłażanów w słoikach i saltsa melintzanas, mój apetyt bierze górę nad zmęczeniem i zbieram nowe przepisy, żeby spróbować jeszcze więcej i móc to zapisać.
Tak powstał poniższy przepis na melintzanosalata, czyli dosłownie sałatkę z bakłażanów. Jest on złożony z kilku podanych mi przez sąsiadki przepisów, dopasowałam do siebie ilość octu i czosnku, a także przygotowałam wcześniej trzy wersje z bakłażanów przygotowanych na różne sposoby.
W różnych wersjach przepisów na melintzanosalata możecie spotkać się z sokiem z cytryny w zastępstwie octu. Od razu Wam mówię – nie róbcie tego. Ocet nadaje melintzanosalacie specyficznego smaku i lepiej równoważy bakłażanową goryczkę. Samo przygotowanie bakłażanów do tej sałatki również ma wpływ na jej smak. Melintzanosalata wymaga obrania ich ze skórki, w związku z czym trzeba je poddać obróbce cieplnej, a ta znacząco zmienia smak całości.
Najsmaczniejsza, moim zdaniem, melintzanosalata jest z bakłażanów opieczonych na ruszcie, ma lekko dymny, dość wyraźny smak. Możecie też bakłażany upiec w piekarniku, a nawet (jeśli macie upały i nie chcecie włączać piekarnika) ugotować na parze. Najważniejsze jest to, aby bakłażany były całkowicie upieczone/ugotowane, ponieważ nie będziemy ich już później gotować, tylko mieszać z resztą składników.
Choćby nie wiadomo jak Was kusiło aby użyć blendera, nie polecam tego robić. Melintzanosalata nie powinna mieć konsystencji jedzenia dla niemowląt, a wyraźną teksturę, dlatego wystarczy przesiekać bakłażany nożem, wymieszać z drobno posiekanymi dodatkami i cieszyć się naprawdę niezłą przystawką.
Melintzanosalata. Sałatka z bakłażanów.
1 kg jak najmniejszych bakłażanów
1 mała cebula
1/2 czerwonej papryki
1/2 pęczka natki pietruszki
2 ząbki czosnku
50 ml octu z czerwonego wina
100 ml oliwy
sól
Bakłażany ułóż na blasze, ruszcie lub w naczyniu do gotowania na parze i piecz/gotuj tak długo, aż będą całkowicie upieczone w środku, a skórka będzie odchodzić z łatwością.
W międzyczasie obierz i pokrój w bardzo drobną kostkę cebulę i paprykę. Przełóż do dużej miski.
Natkę pietruszki posiekaj i dodaj do miski z papryką i cebulą.
Gotowe bakłażany dokładnie obierz ze skórki, połóż na dużej desce i drobno posiekaj ostrym nożem. Dodaj je do miski z pozostałymi składnikami.
Do miski dodaj ocet, sól, oliwę i przeciśnięty przez praskę czosnek. Dokładnie wszystko wymieszaj, przykryj i odstaw do lodówki na minimum godzinę.
Podawaj samo, lub jako dodatek do pieczonych ziemniaków, czy wiejskiego chleba.
- Czas pieczenia bakłażanów jest zależny od ich wielkości – duże bakłażany będą piekły się około godziny, te całkiem malutkie będą gotowe w mniej więcej 30 minut.
- Melintzanosalatę można przechowywać w lodówce przez kilka dni.
- Używaj najlepszej jakości octu z czerwonego wina i oliwy, na jaki możesz sobie tylko pozwolić, bo to one nadają całej potrawie najwięcej smaku.
Zamów naszą niefiltrowaną oliwę z Krety!
Oliwa to nasza największa pasja! Zajęliśmy się jej produkcją, aby móc zaoferować
najlepszej jakości oliwę z Krety także na Waszych stołach.
Rzuć też okiem na:
Zrobiłam, bardzo dobre?
Super, dziękuję Ci pięknie i cieszę się, że smakowało 🙂