Pierwszy raz z Grecją spotkaliśmy się na Korfu. Zupełnym przypadkiem, jak to zwykle u nas bywa, trafiliśmy do małej miejscowości z zaledwie kilkoma rodzinnymi hotelami. W pobliżu naszego hotelu znajdował się wyłącznie jeden sklep, jeden pita-grill i dwie konkurujące ze sobą tawerny. Usatysfakcjonowani więc, podróżowaliśmy po całej wyspie, jedząc w polecanych w internecie knajpach, aż pewnego dnia upał tak dał nam w kość, że pół dnia spędziliśmy na plaży, a wieczorem wybraliśmy się do najbliższej z dwóch tawern.
U progu witały nas kosze pełne owoców i warzyw, na ścianach wisiały zasuszone rybie głowy i kawałki wyrzuconego przez morze drewna, a pod sufitem od wrześniowego, nadmorskiego wiatru kołysały się rybackie sieci. Jak tam pachniało! Nowy dla mnie zapach cynamonu z pomidorami, rodzynkowego, czerwonego wina, rażąco pomarańczowego kumkwatu, cytryn i choć jeszcze wtedy tego nie wiedziałam – słodki, świeży aromat oliwy roztaczały się w powietrzu. Usiedliśmy na błękitnych, słomianych krzesłach, które wskazała nam uśmiechnięta kelnerka, po czym natychmiast przyniosła na stół papierowy obrus z rysunkiem wyspy.
Nie znaliśmy kompletnie żadnego z dań wypisanych dziwną angielszczyzną na kartce – stifado, pastitsada, kokkinisto, souvlaki, soutzoukakia… pojechaliśmy tam zieloni jak groszek, wiedzieliśmy tylko, że jesteśmy w Grecji, je się tu sałatkę grecką i ma ona nie mieć sałaty. Zamówiliśmy tę nieszczęsną sałatkę i poprosiliśmy kelnerkę o pomoc w wytłumaczeniu menu. Gdy tylko padło słowo “meatballs” oczy Tomka rozbłysnęły jak dwie latarnie! Kilka razy powtarzaliśmy nazwę “soutzoukakia”, aby zapamiętać jak ją dobrze wymawiać, złożyliśmy zamówienie i jedynie pozostało nam cierpliwie czekać.
Na początku był aromat. Nigdy wcześniej nie znałam tego zapachu, dziwna mieszanka grzanego wina, ale też pomidorowego sosu, trochę zapachu trawy, trochę chyba mięty… Nie mogłam się doczekać pierwszego kęsa! Kilka podłużnych, kiełbaskopodobnych klopsików w towarzystwie gęstego sosu i smażonych ziemniaków zrobiło na nas niemałe wrażenie. Delikatne, dające kroić się widelcem pulpety wylądowały w naszych ustach i… kompletnie się rozpłynęliśmy. Soutzoukakia są przepyszne!
Tom pokochał je tak bardzo, że wracaliśmy po nie codziennie aż do końca naszego pobytu. Ja najpewniej także nie jadłabym nic innego, gdyby nie moja chęć do odkrywania jeszcze innych smaków. Od tamtej pory soutzoukakia są obowiązkowym punktem naszego tygodniowego menu.
Soutzoukakia to taki obiad, którym można nakarmić tłumy lub jeść go przez kilka dni, a z czasem nabiera on jeszcze więcej charakteru. Nazywają je również kiełbaskami ze Smyrny (“soutzoukakia smyrneika”), bowiem pochodzi z tego niegdyś greckiego, dziś tureckiego (Izmir) miasta. Podobno soutzoukakia na terenie Grecji rozpowszechniła się po wielkim pożarze Smyrny w 1922 roku wraz z migrującymi Grekami, jednak tak, jak z innymi potrawami (mousakas, baklava) bywa, trwają często zaciekłe dyskusje, czy soutzoukakia jest daniem greckim, czy też tureckim – jej nazwa pochodzi od tureckiego “soutzouk” czyli kiełbasa, ale dodano do niej greckie zdrobnienie -akia, czyli dosłownie “małe kiełbaski”.
Wszystkie wersje soutzoukakia, które znam, zawierają wieprzowinę i taką Wam dziś przedstawiam, jednak przygotowywałam ją także w wersji wegetariańskiej i wegańskiej dla moich znajomych. Na dole posta w poradach dowiecie się, jak można je zweganizować.
Soutzoukakia można podawać z ryżem, z ziemniaczanym puree, z frytkami, czy po prostu z dobrym chlebem.
Soutzoukakia, klopsiki ze Smyrny
Na klopsiki:
½ kg mielonej wieprzowiny
6-8 ząbków czosnku drobno startych
1-2 kopiaste łyżki kminu rzymskiego
1 kopiasta łyżka posiekanych liści mięty pieprzowej (lub szczypta suszonej mięty)
1 kromka pszennej bułki
¼ szklanki czerwonego wina
1 jajko
1 łyżeczka mielonego czarnego pieprzu
sól
Na sos:
1kg przetartych pomidorów lub passaty pomidorowej
2-3 łyżki oliwy (najlepiej naszej Oliwy Poli Kala)
1 kopiasta łyżka koncentratu pomidorowego
szczypta cukru
1 szklanka czerwonego wina
1 szklanka wody
2 płaskie łyżeczki świeżo mielonego cynamonu (o takiego)
4 liście laurowe (tu znajdziesz liście laurowe z Grecji Poli Kala)
½ łyżeczki mielonych goździków
sól
Dodatkowo:
½ szklanki mąki pszennej
W dużej misce umieść kromkę bułki i zalej ją ¼ szklanki czerwonego wina. Odciśnij i rozdrobnij w dłoniach. Nie wylewaj wina.
Do miski z bułką i winem dodaj mięso oraz pozostałe składniki klopsików. Wyrób całość dłońmi na klejącą się masę.
Na dużym płaskim talerzu wysyp ½ szklanki mąki.
Z mięsnej masy formuj podłużne kiełbaski o długości około 7 cm. Obtocz je w mące, strzepnij jej nadmiar i przełóż klopsiki na osobny talerz.
Na szerokiej i głębokiej patelni rozgrzej oliwę na wysokość 1,5 cm. Smaż klopsiki z obu stron do momentu, aż delikatnie się zarumienią. Odsącz na ręczniku papierowym i odstaw.
Przygotuj sos: w szerokim garnku o grubym dnie rozgrzej 2-3 łyżki oliwy. Dodaj koncentrat pomidorowy, szczyptę cukru i smaż przez 3-4 minuty, ciągle mieszając.
Dodaj czerwone wino, wodę, passatę pomidorową oraz przyprawy, a także sól do smaku. Gotuj na wolnym ogniu, pod przykryciem przez około 10 minut.
Następnie zmniejsz ogień do minimum i delikatnie przełóż usmażone klopsiki do garnka z sosem. Przykryj i gotuj na bardzo małym ogniu jeszcze 20 minut.
Podawaj od razu i najlepiej od razu podwójną porcję!
- Soutzoukakia najlepiej smakuje drugiego dnia, warto więc przyrządzić ją wcześniej.
- Sos do soutzoukakia świetnie się mrozi – możesz przygotować go więcej, część zamrozić, a potem tylko usmażyć i zagotować w nim klopsiki.
- Aby zweganizować soutzoukakia, zastąp mięso mielone miękkim tofu i dodaj odrobinę wędzonej papryki. Zamiast jajka zwiąż to wszystko 2 łyżkami mąki z ciecierzycy (czyli bardzo drobno zmielonej suchej ciecierzycy).
Zamów naszą niefiltrowaną oliwę z Krety!
Oliwa to nasza największa pasja! Zajęliśmy się jej produkcją, aby móc zaoferować
najlepszej jakości oliwę z Krety także na Waszych stołach.
Rzuć też okiem na:
Dziś zrobiłam soutzukakia. W ramach poznawania kuchni kreteńskiej i robienia reaserchu przed wakacjami . Przepyszna rzecz! Pani książka również jest w użyciu! Dziękuję! 🙂
Ogromnie mi miło i ogromnie dziękuję! Pozdrawiam serdecznie i życzę cudownych wakacji! <3
Wlasnie wybieram sie za pare dni na Korfu i tez wybrałam miejscowośc na odludziu, tez jest jeden mini market i 2 lub 3 tawerny. Niedaleko Vitalades, kolo plazy Gardenas. Moze byliście w tym samym miejscu? Na pewno w tawernie zamówie soutzoukakia, bo z opisu muszą smakować wybornie!
Nie byliśmy tam, ale wszystko przed nami! Baw się wspaniale i koniecznie spróbuj soutsoukakia – są przepyszne! 🙂