Jeżeli macie obsesję na punkcie posiadania kontroli, nigdy nie próbujcie nic załatwić w Grecji. Powszechne „siga, siga”, czyli „powoli, powoli” tyczy się zarówno rzeczy mało istotnych, jak i tych, które mogą mieć dla niektórych wielką wagę. Nauczyliśmy się tego najlepiej, samemu organizując nasz ślub na Krecie.
Choć ceremonia i potrzebne dokumenty były zaaranżowane przez specjalistów, to kwestią wesela postanowiliśmy zająć się sami, ponieważ koniecznie chcieliśmy, żeby odbyło się ono w zaprzyjaźnionej nam tawernie w Falassarnie. Pomysł ten okazał się później źródłem wielu, dla nas zabawnych, sytuacji.
Zaczęliśmy od rozmowy z Argiro – szefową tawerny, która przejęła ją po swojej starszej siostrze. Jeśli możecie sobie teraz wyobrazić silną, stanowczą, trzymającą wszystko „w kupie”, a zarazem małą, krępą kobietę, stanie Wam przed oczami jej obraz.
Wybraliśmy się do niej w maju, obawiając się, że to zbyt późno, aby ustalać szczegóły wesela, odbywającego się we wrześniu. Argiro za nic w świecie nie chciała przyjąć do wiadomości, że chcemy dogadywać szczegóły wesela już na cztery miesiące wcześniej!
– Przyjdźcie do mnie kilka dni wcześniej i ja wam wszystko zorganizuję, nie bójcie się! – zapewniała. – Teraz możemy tylko wybrać ewentualne menu.
Szefowa wszystkich szefów dyktowała nam co jej zdaniem będzie odpowiednie na nasz ślub, a my zatwierdzaliśmy lub odrzucaliśmy tę ideę. Początkowo, chcieliśmy aby nasze wesele było wegetariańskie, wszak znajdowaliśmy się w kraju, gdzie kuchnia bezmięsna jest jedną z najbardziej rozwiniętych, między innymi ze względu na wiele dni postnych w roku, jednak na tę wiadomość Argiro aż podskoczyła z krzesła.
– BEZ MIĘSA? Wesele bez mięsa? Ale wy będziecie mieć gości! Nie! Lepiej będzie jak zrobimy barana z rusztu! – jej oczy niemal eksplodowały, gdy zwróciła się do starszej pani wyglądające zza okienka do kuchni – Maria, słyszałaś! Oni chcą wesele bez mięsa! Panagija mou! Zrobimy chociaż barana. – stanowczo orzekła.
Wiedząc, że nie mamy żadnych szans w starciu z tytanem kreteńskiej kuchni, zgodziliśmy się i na barana, i na sałatkę z ośmiornicy (bo „przecież Maria robi najlepszą sałatkę z ośmiornicy, goście muszą jej spróbować”), które wraz z sałatką horiatiki, czyli grecką i kilkoma innymi daniami Argiro skrzętnie spisywała ołówkiem na małej, żółtej karteczce. Nakarmieni i rozbawieni pozostawiliśmy los naszego wesela w rękach tej kobiety.
Gdy, zgodnie z obietnicą, odwiedziliśmy tawernę na dwa dni przed ślubem, Argiro wyściskawszy nas wcześniej, usiadła przy stole, wyjęła dokładnie tę samą karteczkę i z miną nie znoszącą ani grama sprzeciwu spytała:
– Czy chcecie coś zmienić?
– Chcielibyśmy dodać jeszcze kilka porcji gigantes, bo wszyscy je lubią – odparłam.
– Gigantes? Panagija mou, dziecko, to jest wesele. My tu na weselach nie podajemy gigantes! Może pilafi? Nie? No dobrze, to ja coś sama wymyślę, nie martwcie się.
I tym oto sposobem, gdy świeżo poślubieni, zasiedliśmy z gośćmi do stołu, wjechały nań dania kompletnie odmienne od tych z żółtej karteczki… I byliśmy wszyscy zachwyceni! Oprócz nieszczęsnego barana, który przy wszystkich smutnie kręcił się nad rozpalonym drewnem, egzotycznej ośmiornicy z octem i ziołami, największą furorę zrobiła sałatka weselna Argiro – słodko-kwaśna, chrupiąca i świeża, dała wszystkim niezły temat do dyskusji.
Gdy rozbawiona zapytałam Argiro co się stało z naszym ustalonym wcześniej menu, uśmiechnęła się do mnie i zniżonym głosem odpowiedziała:
– Wprowadziłam małe zmiany, żeby było bardziej odświętnie. Tak będzie lepiej.
I wiecie co? Tak było lepiej!
Argiro była jedną z wielu osób, które sprawiły, że ten dzień był dla nas niezapomniany. Do napisania tego posta zainspirowała mnie pewne Kobieta, o której pomyślałam podczas instagramowego wyzwania, w którym biorę udział. Kobieta, która upamiętniła tamten ważny dla nas dzień na niesamowitych fotografiach, dokładnie oddając emocje, jakie mu towarzyszyły. Kobieta, której przyjaźń daje mi wiatru w żagle, moja inspiracja, człowiek – chodzące dobro i jedna z wielu wspaniałych Kobiet mojego życia – Ela. Kim jest Ela? Zerknijcie tutaj!
P.S. Ten żółty talerz to też prezent od Eli, doskonale oddający słoneczny charakter tej istotki!
Weselna sałatka z granatem od Argiro.
1/4 małej główki białej kapusty
1/4 małej główki czerwonej kapusty
nasiona z 1 dużego granatu
garść orzechów włoskich, posiekanych
1 duża marchewka
1/4 pęczka natki pietruszki
sok z 1 cytryny
100 ml oliwy
łyżka miodu
sól
Kapusty poszatkuj, marchewkę zetrzyj na tarce o grubych oczkach, a natkę pietruszki drobno posiekaj.
Wsyp warzywa do dużej miski, dodaj posiekane orzechy, pestki granatu i wymieszaj.
Do małego słoiczka (np. po musztardzie) wlej sok z cytryny, oliwę, miód i dodaj odrobinę soli do smaku.
Potrząsaj słoiczkiem tak długo, aż wszystkie składniki się połączą i utworzą gęsty sos.
Polej zawartość miski powstałym sosem, dobrze wymieszaj i podawaj. Niekoniecznie na weselach.
- Sos możesz przygotować wcześniej i trzymać go w lodówce.
- Zamiast pestek granatu świetnie też sprawdzają się tu też przekrojone na pół winogrona lub suszone figi. Możesz też dodać orzeszków pini, lub migdałów.
- Więcej porad nie mam, Argiro perfekcyjnie opracowała ten przepis.
- Aby ten przepis był wegański wystarczy, że zastąpisz miód syropem klonowym lub syropem z agawy.
Zamów naszą niefiltrowaną oliwę z Krety!
Oliwa to nasza największa pasja! Zajęliśmy się jej produkcją, aby móc zaoferować
najlepszej jakości oliwę z Krety także na Waszych stołach.
Rzuć też okiem na: