Zaczęło się niewinnie. Sąsiadki, gdy tylko zaczęliśmy się poznawać, zasypywały nas, a to jakimś tradycyjnym daniem, które koniecznie musieliśmy spróbować („To nasze, paradosiako kritiko piato, tradycyjne kreteńskie danie! Macie takie w Polsce?”), a to siatką warzyw czy owoców, albo koszyczkiem pełnym świeżych jajek. Każdy chciał nas jak najbardziej ugościć.
W naszym wiejskim sklepiku do zakupów dostawaliśmy co jakiś czas kalitsounia, świąteczne ciasteczka, czy czekoladkę i muszę przyznać, że na początku bardzo onieśmielała mnie ta otwartość i gościnność. Myślałam, głupio zresztą, że może tutejszym wydaje się, że my tego oczekujemy, albo nam tego potrzeba. Jak bardzo się myliłam! Obserwując życie wsi, zauważyłam, że zwyczaj dzielenia się jedzeniem stosują wszyscy do wszystkich – trochę aby powymieniać się przepisami, trochę aby sobie wzajemnie dogodzić, a trochę żeby mieć powód do radości dawania i otrzymywania.
Niezmiernie chciałam zarówno odwdzięczyć się sąsiadom za ich wspaniałe przyjęcie nas do lokalnej społeczności, ale także wtopić się w tę kulturę obdarowywania, wchłonąć ten zwyczaj, który przecież pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa w Polsce, a który gdzieś, nie ukrywajmy, stopniał. Tylko co ja im mogłam dać, kiedy wszystko co mi oferują jest o niebo lepsze od tego, co sama potrafię?
Chleb. Jedna z moich najulubieńszych czynności to pieczenie chleba. Jest w tym coś niesamowitego, transcendentnego wręcz, gdy tylko z mąki, wody, soli i czasem odrobiny drożdży rośnie posiłek stawiany na pierwszym miejscu w absolutnie każdej kulturze. Jest w tym wyborze coś jeszcze – pewność i dostatek.
Kreta ze względu na swoje położenie, nie posiada wielkich łanów różnorakich zbóż, więc i chleb był tutaj do niedawna czymś nie tyle niedostępnym, co bardzo docenianym i tak chyba pozostał do tej pory. Jeżeli byliście na Krecie na wakacjach i odwiedzaliście tawerny, na pewno zauważyliście, że często jeszcze przed złożeniem zamówienia, na stole ląduje chleb. Gdy zapytałam znajomej, rodowitej Kretenki, dlaczego tak jest, odparła, iż każdy Kreteńczyk ma w głowie zakodowane, że jeśli na stole jest chleb, to zje tutaj dobrze.
Od wielu lat, jeszcze sprzed przeprowadzki tutaj, bardzo sporadycznie kupujemy pieczywo, bo zwyczajnie piekę chleby i bułki w domu. Wiedziałam zatem, że pieczenie jest moją mocną stroną i tak zwanym, towarem eksportowym – no nie ma wstydu, można moje chleby rozdawać w prezencie. Przeanalizowałam sytuację, biorąc pod uwagę gusta moich sąsiadów i sezonowość produktów, dodałam do tego stopień trudności oraz czas przygotowania i… voilà! Czy raczej, έτσι μπράβο!
Szybko zagniecione ciasto drożdżowe, rosnące wściekle w czerwcowych temperaturach, suszone dzikie oregano, rozmaryn z ogrodu i pomidory podarowane nam w ilościach hurtowych przez sąsiada – oto przepis, jak się później okazało na to, aby zadowolić wszystkich.
Najpierw blacha chleba powędrowała do najbliższych sąsiadek, potem, zachęcona ekstatyczną niemal reakcją, przygotowałam go na kilka okoliczności we wsi, a potem to już poszło lawinowo – jedna osoba dostała przepis, druga dostała go od pierwszej i tak, od drzwi do drzwi, przepis na chleb z pomidorami i ziołami okrążył całą wieś. Oczywiście nie obyło się bez degustacji. Nasze pierwsze lato w Hrisavgi spędzone było na kosztowaniu przeróżnych wersji naszego chleba. A to jeden z cebulą, a to drugi z ekstra czosnkiem, trzeci z pomidorami w plastrach, wszystkie fenomenalne!
Jednak najlepsze w tym wszystkim było dla mnie to, że ja, maleńka mróweczka stawiająca pierwsze kroki w kulinarnym świecie, mogłam takim doświadczonym reprezentantkom najlepszej kuchni świata, zaoferować coś, co wprowadziło je w zachwyt i co chętnie przyjęły jako swoje. Z dumy nosem przesuwałam chmury, aż do samiuśkiej zimy. I jeżeli mogę powiedzieć, że czegoś się w tej maleńkiej wsi nauczyłam, to na pewno radości zarówno z dawania, jak i z brania.
Chleb pomidorowo-ziołowy z Hrisavgi.
1 kg mąki pszennej
700 ml wody
1 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki drobno mielonego czarnego pieprzu
100 ml oliwy (na przykład naszej)
40 g świeżych drożdży
1 kg mięsistych pomidorów
1 kopiasta łyżka dzikiego oregano (na przykład tego)
1 łyżeczka suszonego rozmarynu (może być ten), lub 1 łyżka posiekanego świeżego rozmarynu
1 łyżka grubej soli morskiej
Dodatkowo:
1 szklanka oliwy
2 ząbki czosnku
W dużej misce wymieszaj wodę, 100 ml oliwy i dodaj rozkruszone w palcach drożdże. Dokładnie wymieszaj, przykryj i odstaw w ciepłe miejsce na 15 minut.
Po tym czasie do miski dodaj pieprz, mąkę i sól, następnie dobrze wszystko wymieszaj nasmarowanymi oliwą dłońmi. Ciasto będzie dość rzadkie i klejące.
Przykryj zwilżoną ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce na około 2 godziny, mieszając ciasto naoliwionymi dłońmi co 30 minut.
Czosnek obierz i pokrój w cienkie plasterki.
Dodaj czosnek do szklanki oliwy, zamieszaj i lekko ugnieć go łyżką. Odstaw na minimum 45 minut.
Dwie okrągłe blachy o średnicy 30 cm dokładnie wysmaruj oliwą.
Podziel wyrośnięte ciasto na pół i każdą połówkę wyłóż na naoliwioną blachę. Przykryj wilgotnymi ścierkami i odstaw na 30 minut w ciepłe miejsce.
Pomidory umyj, wykrój gniazda nasienne i pokrój je na kawałki wielkości 3 cm.
Wyrośnięte ciasto posyp suszonymi ziołami i grubą solą morską, następnie poukładaj na nim dość ciasno pokrojone pomidory, lekko je wciskając.
Ustaw piekarnik na 220 stopni Celsjusza, grzałka górna i dolna.
Gdy piekarnik się nagrzeje włóż do środka obie blachy i piecz w 220 stopniach przez 40 minut.
W czasie, gdy chleb się piecze, wyjmij czosnek z oliwy i przelej połowę oliwy do czystej szklanki.
Gdy chleby będą gotowe, wyjmij je z piekarnika i natychmiast każdego z nich polej połową szklanki aromatyzowanej czosnkiem oliwy.
Odczekaj 15 minut, aż chleby lekko przestygną.
Gotowe – jedną blachę zostaw w domu, a drugą podziel się z sąsiadami lub przyjaciółmi!
- Aromatyzowaną czosnkiem oliwę możesz przygotować nawet tydzień wcześniej i przechowywać ją w ciemnej, szczelnie zamkniętej butelce.
- Tak przygotowany chleb wytrzyma w lodówce do 3 dni.
- Zamiast świeżych pomidorów możesz użyć suszonych w oliwie.
- Chleb pomidorowo-ziołowy jest świetną propozycją na imprezę lub piknik. Można jeść go samego, jako pieczywo do kanapek, dodatek do zup, albo, tak jak nasz sąsiad, nałożyć na niego warstwę sera mizithra i delektować się „kreteńskim smakiem”.
- Jedna z sąsiadek zamiast świeżych pomidorów, wykorzystała w przepisie pozostałą z dnia poprzedniego sałatkę z pomidorów (pomidory, cebula, oregano, oliwa i ocet) i powiem Wam, że nie dość, że efekt fantastyczny, to jeszcze w duchu zero waste.
- Przepis na chleb pomidorowo-ziołowy jest całkowicie wegański.
Zamów naszą niefiltrowaną oliwę z Krety!
Oliwa to nasza największa pasja! Zajęliśmy się jej produkcją, aby móc zaoferować
najlepszej jakości oliwę z Krety także na Waszych stołach.
Rzuć też okiem na:
Chlebek jest przepyszny! Goście zachwyceni, a ja w szoku, że potrafiłam upiec chleb i do tego smaczny. Bardzo dziękuję za Pani przepisy. Proporcje są idealne i opis klarowny (dla lenia jak ja jeszcze lepsze były by jednostki miary na szklanki i łyżki 😉). Dzięki Pani przepisom na naszym stole zagościło wspomnienie pysznej, aromatycznej greckiej kuchni.
Ogromnie mi miło i bardzo dziękuję!