Post stworzony dla facebookowej grupy „GRECJA”.
Καλημέρα και καλή εβδομάδα! Dzień dobry i dobrego tygodnia! Po intensywnych, letnich miesiącach wracam do Was z serią “Kulinarna Kreta”.
Po czym poznać, że przyszła już jesień? Na Krecie próżno szukać rdzawo-złotych połaci lasów, które powolną zmianą koloru, przerzedzaniem się koron drzew wyznaczają jasną granicę między późnym latem, a jesienią. Nie ma też co liczyć na instagramowe ujęcia w polach pełnych pękatych, pomarańczowych dyń, bo choć mamy je tu i bardzo lubimy, to nikt ich nie uprawia na taką skalę. Jesień przychodzi tu niezauważenie, trwa krótko na tyle, że traktowana po macoszemu, często pomijana jest w ogóle.
Na wsi bowiem pory roku mamy dwie – lato i zimę. Lato to czas siania ogrodów, podlewania drzew, zbiorów pomidorów, bakłażanów, vlity. Czas odpoczynku, w którym dni rozbrzmiewają dźwięczeniem cykad i krzykiem bawiących się na ulicy dzieci, wieczory zaś wypełnia gwar z tarasów i balkonów, gdzie wszyscy sąsiedzi, wraz z rodzinami spotykają się by wspólnie posiedzieć przy szklance domowego wina.
Zima z kolei zaczyna się łagodnie, jesiennie właśnie, gdy wśród cienkich srebrnych liści zaczynają mrugać coraz to większe zielone oliwki. Zamiast bawiących się dzieci słychać dźwięk traktorów, a przerażająco głuche wieczory zaczynają się wraz z pełzającym nisko dymem z rozpalonych kominków. O jesieni się tu nie mówi, a jednak jest.
Choć kocham upalne lato, to w głębi duszy czekam na jesień z radością. Wilgotny zapach znad gajów oliwnych, wieczorne ciepłe kolacje i zmieszane z wrzątkiem, podwójnie mocne rakomelo przy kominku u sąsiadów sprawia, że nawet potworny ziąb nie obrzydza mi tej pory roku. Opuszkami palców trzymam się wspomnienia lata, zwlekając z ogłoszeniem nadejścia jego końca, jest jednak jeden znak, który już ostatecznie każe się z latem pożegnać – sąsiadka stojąca na progu z miską pełną parującego gulaszu.
– Zrobiłam stifado – powie i wciśnie mi pojemnik pełen obłędnie pachnącej dobroci w ręce. I nie mam już żadnych wątpliwości, że zaczęła się jesień.
Jesień na Krecie, choć wciąż jeszcze ciepła i słoneczna, wieczorami daje się we znaki. Na stołach pojawiają się więc krzepiące, gorące potrawy ze strączków, świeżo zamarynowane oliwki, zupy z ksinohondros, fasolą lub mięsem i wszelkiego rodzaje gulasze, w tym najsłynniejsze chyba stifado.
Stifado przygotować można niemal ze wszystkiego – z wołowiny, wieprzowiny, jagnięciny, koguta, królika, ale także w wersji wegetariańskiej z kasztanów, pieczarek czy dyni. Jednak aby móc nazwać to danie stifado, musi ono zawierać sporą ilość maleńkich cebulek, duszonych wraz z mięsem w pachnącym cynamonem, pomidorowym sosie. Choć stifado jest w menu niemal każdej tawerny (zwłaszcza w miejscach bardzo turystycznych) i turyści bardzo chętnie sięgają po nie latem, moje koleżanki i koledzy ze wsi zapewniali mnie, że w kreteńskich domach jada się je zazwyczaj zimą, bo nic tak dobrze nie rozgrzewa i krzepi jak ten korzenny, treściwy gulasz popity szklanką młodego wina.
Stifado. Grecki gulasz
400g łopatki wołowej
400g małych perłowych cebulek (obranych)
1 duża czerwona cebula
1l pomidorów startych na tarce o grubych oczkach lub passaty pomidorowej
1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
½ szklanki oliwy
1 szklanka czerwonego, najlepiej domowego wina
3-4 liście laurowe
3 laski cynamonu
10 kulek ziela angielskiego (opcjonalnie)
szczypta cukru lub łyżeczka miodu
½ szklanki wody
sól
W szerokim garnku o grubym dnie rozgrzej oliwę.
Cebulę posiekaj dość drobno, mięso pokrój w kostkę o boku 5cm.
Do garnka z rozgrzaną oliwą wrzuć obrane małe cebulki i smaż co jakiś czas mieszając, do momentu aż się równomiernie skarmelizują.
Dodaj mięso i również daj mu się lekko zarumienić, następnie dodaj cebulę i smaż jeszcze 3-4 minuty, mieszając aby się nie przypaliło.
Dodaj wino, cynamon, liście laurowe, ziele angielskie i cukier lub miód.
Gotuj 2 minuty, po czym dodaj przecier pomidorowy, starte pomidory, wodę i sól do smaku (nie za wiele, sos się zredukuje i może być za słone).
Zmniejsz ogień do minimum i gotuj przez około 1,5 godziny pod częściowym przykryciem, mieszając od czasu do czasu aby się nie przypaliło.
Mięso musi być bardzo miękkie i niemal rozpływać się na kawałki. Sos powinien zredukować się o połowę.
Gdy stifado będzie gotowe, zdejmij z ognia i podawaj jeszcze gorące z ryżem lub pieczonymi ziemniakami. Potem weź kromkę świeżego chleba i koniecznie wyczyść nim talerz do czysta – ten sos się nie może zmarnować!
Kto jeszcze nie jadł stifado, ręka w górę! Kto jadł i pokochał? Czekam na Wasze historie.
- – Stifado jest świetne nawet drugiego dnia, w dodatku doskonale się mrozi – możecie więc przygotować więcej i albo odgrzać później, albo zamrozić i odgrzać po kilku dniach.
- – Obieranie cebulek do stifado to bardzo mozolna praca, jednak Grecy tak bardzo lubią tę potrawę, że gotowe, obrane cebulki można kupić na dziale z mrożonkami, albo – o krok dalej – już wstępnie ugotowane, pakowane w wielkie puszki.
- – Stifado można zweganizować i jest bardzo wiele jego wegańskich wersji, np. z dynią, lub moje ulubione z pieczarkami.
Zamów naszą niefiltrowaną oliwę z Krety!
Oliwa to nasza największa pasja! Zajęliśmy się jej produkcją, aby móc zaoferować
najlepszej jakości oliwę z Krety także na Waszych stołach.
Rzuć też okiem na: